wtorek, 30 marca 2010

Żółty, serwetkowy kwiatek

Kiedyś natknęłam się na schemat ślicznej serwetki, wydrukowałam go i zapomniałam zapisać z jakiej strony on pochodzi.
Podczas segregowania wydruków, po bałaganiku powstałym w wyniku szukania pewnego wzorku, natknęłam się na ten schemat.

Ponieważ nadal robię i kompletuję kwadraty, postanowiłam jako przerywniki,  robić kolorowe serwetki.
Ostatnio były kwadraty.

Teraz wykorzystałam znaleziony schemat i zrobiłam żółtą serwetkę z motywem pięknego kwiatka.


Serwetka ma nową właścicielkę, jej bliźniaczka została u mnie.
Do żółtej dorobię kilka kwiatków w innych kolorach.

wtorek, 23 marca 2010

Cztery pory roku... dziane

Ostatnio coś wzięło mnie na kwadraty i nadal trzyma :)

Znów powstały kwadraty, tym razem o boku 22 cm.
Jednak teraz wykonane zostały one nie z włóczki, ale z nici Perle8.

Poprzednio zrobiłam kolorowy komplet okrągłych serwetek na prezent.
Tym razem zrobiłam komplet złożony z czterech kolorowych kwadratów.
Serwetki nazwałam cztery pory roku i każdej porze przypisałam odpowiedni kolor. Trochę blado wyszedł błękit na pierwszej fotce.


Jak myślicie, od której serwetki zaczęłam robić komplet?

W zbliżeniu pokażę lato.

Dla tych serwetek znalazłam inne zastosowanie.


Serwetki mogą być naszyte lub w jakiś sposób przyczepione do poszewek  i je zdobić.
Ponieważ nie mam kwadratowych poduszek, więc tylko ułożyłam serwetki do zdjęcia.
Na jednej położyłam guziczki imitujące sposób przypięcia serwetki do poszewki.

Z bliska wygląda to tak:



Do fotek położyłam pod poduszki coś ciemniejszego (dla kontrastu), bo normalnie narzutę na łóżko mam jasną.

wtorek, 16 marca 2010

W miodowym kolorze

Skończyłam dwa następne kwadraty w innym kolorze niż poprzednie.

Tym razem kwadraty wykonałam z włóczki, która nie sprawdziła się w swetrze, ze względu na jej gryzący charakterek :)))

Kupiłam tę włóczkę w latach, gdy trudno było o taki wybór, jak dziś, a zapragnęłam ją mieć ze względu na piękny miodowy kolor.
Włóczka ma w sobie twarde włókna merynosów i sweter nawet przez bluzkę z tkaniny gęsto tkanej potrafił "gryźć".
Mimo gryzienia jakiś czas lubiłam golf z warkoczami różnej szerokości, ponieważ był wyjątkowo ciepły, a gryzienie traktowałam jako akupresurę.

Jednak parę lat temu sprułam sweter i zapomniałam o włóczce zapakowanej głęboko w szafie.
Za każdym razem przy wiosennych porządkach, przypominałam sobie o niej, ale nie miałam pomysłu na jej wykorzystanie.

Tym razem było inaczej.
Po wykonaniu dwóch pierwszych kwadratów, przypomniałam sobie o zwojach włóczki schowanych w szafie.

Wykonałam dwa pierwsze kwadraty i mam zamiar zrobić takich więcej, a o przeznaczeniu już myślę, tylko nie wiem do końca, który z trzech pomysłów wykorzystam.





czwartek, 11 marca 2010

Jeszcze są "w proszku", ale...

Gdy nie mam nic konkretnego do zrobienia alb chcę od czegoś odpocząć, robię coś bliżej nieokreślonego - pisałam o tym wcześniej.

Nieokreślone toto jest w momencie zaczynania, ale już po kilku rządkach przychodzi pomysł i albo pruję te rządki i nabieram odpowiednią liczbę oczek albo stwierdzam, że może być i robię dalej.

Z takich robótek "dla zajęcia rąk", powstały ostatnio trzy kawałeczki dzianiny - jeden nie chciał się "zamknąć" (nawet do fotki), więc jeszcze jest z drutami.

Przy okazji takich robótek wykorzystuję resztki włóczek - jak widać :)


Teraz, gdy pomysł na ich wykończenie i przeznaczenie dojrzał, nie pozostaje mi nic innego, jak nadać tym kawałkom odpowiednią formę, ale o tym za dni kilka, bo teraz mam ważniejsze rzeczy do zrobienia - Święta idą.

sobota, 6 marca 2010

Aby zająć czymś ręce

Nie mam zapotrzebowania na sweterki, bluzki tudzież inne odzienie, bo szafa już nie mieści, więc robię serwetki i inne różności, które mogą się przydać.
Jednak te inne różności robię do szuflady, by później z niej wyciągnąć i zrobić z tym czymś użytek.

Tak stało się z kwadratami, których zrobiłam już kilka.
Fotki dwóch kwadratów pokazałam wcześniej, a o pozostałych napiszę innym razem.

Gdy nie mam ochoty kontynuować (szczególnie przy sztucznym świetle) jakiejś zaczętej robótki, chwytam za druty i zaczynam robić jakiś nowy drobiazg.

Tak było wczorajszego wieczoru.
Jakiś dziwny nastrój mnie opanował, że co wzięłam którąś z robótek "w toku", to po zrobieniu rządka lub dwóch traciłam ochotę na kontynuowanie pracy.

W końcu chwyciłam za pięć drutów i zaczęłam przerabiać oczko po oczku, a teraz zastanawiam się, co z tego zrobić.


Pewnie coś wymyślę, ale o tym napiszę, gdy pomysł zostanie zrealizowany.