wtorek, 9 lipca 2019

Serweteczka podkładeczka w parze

Pogoda mnie nie rozpieszcza, bo jak nie upał, że tylko siedzieć i najlepiej nie ruszać się, to z kolei zimno, że ręce najlepiej w rękawiczki ubrać.
O tyle upał jest do przyjęcia, bo mogę siedzieć, owszem, ale mogę też robić coś rękoma, wolniej, bo wolniej, ale mogę robić.
Natomiast przy tym zimnie i zwiększonej wilgotności powietrza, pojawia się ból każdej kosteczki ręki i w tym przypadku robótki znacznie spowalniają (niemal stają w miejscu), chociaż i tak robię już wolniej niż dawniej.

Przykładem jest serwetka podkładka, którą robiłam jako parę do wcześniej wykonanej w ramach zabawy Kocham frywolitkę.
Od czasu, gdy tę drugą zaczęłam robić (czyli po opublikowaniu pierwszej), do jej ukończenia, minęło dwa tygodnie.
Po wykonaniu środka, dołączyłam kupioną nitkę, również cieniowaną i niby w tych samych kolorach, to jednak (na żywo) widać minimalną różnicę.
Wymyśliłam sposób, nową nitką wykonywałam kółeczka dzielące łuki z pikotkami, dzięki czemu udało się tę różnicę zminimalizować.
Na fotce pokazałam strzałkami różnice w odcieniach obu nitek - po kliknięciu na fotkę widok jest powiększony.


Jasny odcień poprzedniej nitki jest w tonie różu, natomiast nowa nitka ma w jasnym odcieniu zabarwienie niebieskawe.
Podobnie jest z odcieniem ciemnym, co potwierdza, że poprzednia nitka była w tonacji cieplejszej, a od nowej chłodem "zawiewa". :)

Serweteczki na ciemnym tle wyglądają jednakowo - przy okazji "zanotowałam" ile starej nitki mi zostało. :)


Serweteczki na jasnym tle - wprawne oko zauważy, która serweteczka wykonana jest z dodatkiem nowej nitki.