Justynka miała rację, że ta bransoletka jest jak choroba zakaźna, którą można się szybko zarazić, a która nie chce zbyt szybko odpuścić.
Bransoletką zwaną "Celebrytką" zaraziłam się i ja, i póki co, nie będę szukać żadnego antidotum.
Bransoletkę robi się bardzo przyjemnie i tak szybko jej przybywa, że ledwie zakończę pierwsze kółeczko, a już wykonuję ostatnie.
To jest moja pierwsza bransoletka i jest w moich ulubionych kolorach, cytrynowe słońce i niebo w odcieniu jasnego turkusu.
Bransoletka wpadła na suszony bukiecik lawendy. :)
Zapięta...
Rozpięta...
Pomyliłam się w liczeniu koralików, dlatego między przedostatnim, a ostatnim kółeczkiem, jest jeden koralik, ale traktuję go jako kropkę nad i.
Tyle, że nie postawiłam kropki tej wirusowej bransoletce i już robią się następne. :)))
Jedna jest gotowa do zakończenia nitek i zamocowania zapięcia, a druga - w połowie supłania.
Jaka fajna Ci Splociku wyszła :)
OdpowiedzUsuńCzarna damo - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Śliczna bransoletka :)
OdpowiedzUsuńBożeno - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Bardzo przepraszam, za zarażenie, ale uprzedzałam :-) śliczna :-) pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńKlimju - dziękuję :)
UsuńZa zarażenie nie przepraszaj, bo to pozytywna choroba. :)))
A bransoletki robią się w różnych kolorach i na upominki będą, jak znalazł. :)
Pozdrawiam ciepło.
Uroczy drobiazg :)
OdpowiedzUsuńEl - dziękuję :)
UsuńTakie drobiazgi przydają się na drobne upominki lub dodatki do nich.
Pozdrawiam ciepło.
Bardzo ładna! A skoro tak szybko się ją robi, możesz sobiekolorystycznei dopasować do ubioru - do każdej kreacji inna bransoletka!
OdpowiedzUsuńMotylek
Motylku - dziękuję :)
UsuńPewnie tak bym zrobiła, gdybym była fanką biżuterii, ale od dawna jej nie noszę, więc pewnie ograniczę się do jednej lub dwóch bransoletek, a reszta poczeka na dobry moment na upominki.
Pozdrawiam ciepło.