Kolejne próby robótkowania polegają na chwytaniu ulubionych narzędzi i...
Parę dni temu zrobiłam 2 okrążenia kapturka na poduszkę, zostało jeszcze około
6 okrążeń, ale zostawiłam druty na chwilę.
W zamian sięgnęłam po czółenka i tak po kilka (3-4) kółeczek wieczorową porą
pozwoliło mi uzyskać taki efekt, jak na fotce.
Nie korzystam z żadnego schematu.
Robię tak sobie - po prostu... zakręcam, przekładam, zaciągam... frywolę...
Gdy skończyłam pierwsze okrążenie, zaczęłam zastanawiać się nad kolejnym...
Teraz, po przemyśleniu wykonuję już trzecie okrążenie i jeszcze nie wiem co
będzie dalej, bo decyzja zapadnie dopiero po skończeniu okrążenia.
Na pewno będzie to serwetka, ale jakiej wielkości, to się okaże na ile
wystarczy mi wytrwałości w projektowaniu następnych okrążeń i na ile pozwolą
ręce, bo nie chcę ich znów przeciążyć.
Mam w planie wykonać kilka frywolitkowych ozdób choinkowych, ale czy plany
zostaną zrealizowane to będzie zależało wyłącznie od kondycji rąk, bo chęci są.
Widocznie moje pięć minut powoli dobiega końca...
Moje robótki - dzianina, serwetki wykonane na drutach, frywolitkowe ozdoby i zakładki, makrama
piątek, 17 października 2014
środa, 13 sierpnia 2014
Serwetka była zagadką
Nie, nie... nie robię nic nowego - nadal
ręce...
Wykonana dawniej, czyli więcej niż 2 miesiące temu (może u schyłku zimy?), kiedy to ręce chętnie sięgały po druty.
Później leżała z innymi, które nadal czekają na krochmalenie i napinanie.
Te czynności będą wykonywane, owszem - sukcesywnie i zależnie od nastroju, który ma jakieś dziwne wahania, czego okropnie nie lubię.
Zatem co jakiś czas będą pojawiać się nowe-stare, czyli wykonane dawniej, ale jeszcze nie prezentowane serwetki.
Ta serwetka była zagadką.
Schemat przysłała mi mailem Koleżanka, twierdząc, że nie pamięta skąd go ma, nie ma też obrazka z efektem gotowej serwetki i w ogóle nie ma pojęcia co to może być.
Zatem nie znam strony, skąd pochodzi schemat.
Schematy dzianych serwetek, w przeciwieństwie do serwetek szydełkowych, są trudne do wyobrażenia sobie gotowej serwetki.
Miałam więc trudny orzech do zgryzienia i najpierw zapytałam siebie, czy na pewno chcę zrobić tę serwetkę.
Gdy odpowiedziałam sobie twierdząco, nasunęło mi się pytanie, czy spodoba mnie się to, co zobaczę, ale z odpowiedzą na to pytanie nie było problemu, więc zabrałam się za wykonanie według schematu.
Podczas pracy były takie momenty, że zastanawiałam się czy na pewno dobrze odczytuję schemat i to, co przybywa na drutach na pewno przybywa właściwie.
Tak sobie robiłam i robiłam nie wiedząc, co z tego wyjdzie, a wyszło to, co widać na fotkach.
Na zbliżeniu fragmentu serwetki widać gałązkę konwalii.
Jeszcze z oddali z bukiecikiem suszącej się lawendy.
Muszę przyznać, że nawet mnie się to bardzo podoba i gdy tylko ręce wydobrzeją wykonam jeszcze jedną, ale powtórzę motyw 5 razy serwetka wówczas będzie nieco większa i będę miała taki komplet.
Wykonana dawniej, czyli więcej niż 2 miesiące temu (może u schyłku zimy?), kiedy to ręce chętnie sięgały po druty.
Później leżała z innymi, które nadal czekają na krochmalenie i napinanie.
Te czynności będą wykonywane, owszem - sukcesywnie i zależnie od nastroju, który ma jakieś dziwne wahania, czego okropnie nie lubię.
Zatem co jakiś czas będą pojawiać się nowe-stare, czyli wykonane dawniej, ale jeszcze nie prezentowane serwetki.
Ta serwetka była zagadką.
Schemat przysłała mi mailem Koleżanka, twierdząc, że nie pamięta skąd go ma, nie ma też obrazka z efektem gotowej serwetki i w ogóle nie ma pojęcia co to może być.
Zatem nie znam strony, skąd pochodzi schemat.
Schematy dzianych serwetek, w przeciwieństwie do serwetek szydełkowych, są trudne do wyobrażenia sobie gotowej serwetki.
Miałam więc trudny orzech do zgryzienia i najpierw zapytałam siebie, czy na pewno chcę zrobić tę serwetkę.
Gdy odpowiedziałam sobie twierdząco, nasunęło mi się pytanie, czy spodoba mnie się to, co zobaczę, ale z odpowiedzą na to pytanie nie było problemu, więc zabrałam się za wykonanie według schematu.
Podczas pracy były takie momenty, że zastanawiałam się czy na pewno dobrze odczytuję schemat i to, co przybywa na drutach na pewno przybywa właściwie.
Tak sobie robiłam i robiłam nie wiedząc, co z tego wyjdzie, a wyszło to, co widać na fotkach.
Na zbliżeniu fragmentu serwetki widać gałązkę konwalii.
Jeszcze z oddali z bukiecikiem suszącej się lawendy.
Muszę przyznać, że nawet mnie się to bardzo podoba i gdy tylko ręce wydobrzeją wykonam jeszcze jedną, ale powtórzę motyw 5 razy serwetka wówczas będzie nieco większa i będę miała taki komplet.
sobota, 19 lipca 2014
Nic się nie dzieje, a tak by się chciało...
Tak sobie siedzę i patrzę w monitor, patrzę co
kto robi i tak mi jakoś dziwnie... nic nie robić...
Po wykonaniu pierwszego kompletu kapturka i opaski na poduchę, zabrałam się ochoczo za komplecik następny, ale...
No właśnie zawsze przytrafi się jakieś ALE.
Gdy byłam prawie na ukończeniu kapturka, ręce odmówiły posłuszeństwa i musiałam odłożyć robótki... i ta sytuacja trwa nadal.
Czasami spoglądam na robótkę i tak sobie myślę... "może by tak co kilka dni zrobić jedno okrążenie... może nie zaszkodzi..." ale potem przychodzi myśl, że jak zrobię jedno okrążenie, to zechcę zrobić kolejne i poleeeci..., a w końcu ręce mają dojść do siebie.
Dochodzą... ale... powoli, a ja chciałabym teraz, już... ale... SE NE DA wrrr!
Nawet w blogu nie mam ochoty pisać, bo samo pisanie... bez robótek, to nie to samo.
I tak czekam, czekam... i kombinuję, czym by się tu zająć, by nie zwariować...
Na razie czytam, czytam... książki i zaglądam do różnych blogów, by nacieszyć oczy tym, co inne zakręcone osoby wyrabiają, a wyrabiają cudeńka.
Pewna myśl mi świata, ale... to robótki nie związane ani z drutami ani z czółenkami ani z węzełkami, więc gdy zacznę tę myśl wprowadzać w czyn, to na pewno o tym napiszę, ale w drugim blogu.
Po wykonaniu pierwszego kompletu kapturka i opaski na poduchę, zabrałam się ochoczo za komplecik następny, ale...
No właśnie zawsze przytrafi się jakieś ALE.
Gdy byłam prawie na ukończeniu kapturka, ręce odmówiły posłuszeństwa i musiałam odłożyć robótki... i ta sytuacja trwa nadal.
Czasami spoglądam na robótkę i tak sobie myślę... "może by tak co kilka dni zrobić jedno okrążenie... może nie zaszkodzi..." ale potem przychodzi myśl, że jak zrobię jedno okrążenie, to zechcę zrobić kolejne i poleeeci..., a w końcu ręce mają dojść do siebie.
Dochodzą... ale... powoli, a ja chciałabym teraz, już... ale... SE NE DA wrrr!
Nawet w blogu nie mam ochoty pisać, bo samo pisanie... bez robótek, to nie to samo.
I tak czekam, czekam... i kombinuję, czym by się tu zająć, by nie zwariować...
Na razie czytam, czytam... książki i zaglądam do różnych blogów, by nacieszyć oczy tym, co inne zakręcone osoby wyrabiają, a wyrabiają cudeńka.
Pewna myśl mi świata, ale... to robótki nie związane ani z drutami ani z czółenkami ani z węzełkami, więc gdy zacznę tę myśl wprowadzać w czyn, to na pewno o tym napiszę, ale w drugim blogu.
wtorek, 3 czerwca 2014
Opaska i kapturek na poduchę
Robiąc fotki kapturkom,
które były przeznaczone na krzesła, pomyślałam, że moje poduchy powinny zmienić
wygląd.
Te kapturki tak bardzo mi się spodobały, że postanowiłam... - moje poduchy otrzymają takie właśnie kapturki.
Trochę to trwało, bo ręce bolą, ale zrobiłam jeden kapturek.
Do jego wykonania wykorzystałam wzorek stosowany w szalach estońskich, który jest dostępny w sieci, na różnych stronach, wystarczy wpisać odpowiednie określenie do wyszukiwarki.
Kapturek jest specyficzną powłoczką na poduszkę, która nie zakrywa jej w całości.
Nie ma też żadnego sposobu zapięcia... ani na guziczki, ani na suwak, ani na nic innego..., dzięki czemu można kapturek szybko zmienić na inny.
Druga rzecz, to nie jest kapturek, ale... mój osobisty pomysł, nie spotkałam się z tym nigdzie.
Z kłębka (Perle 5) zostało trochę nici, więc zaczęłam robić z myślą, że wyrobię nici do końca i tak całkiem przy okazji wyszedł nowy wyrób, jakim jest OPASKA na poduszkę.
SAMO WYSZŁO... :) :) :)
Nie jest to wszyta ani też naszyta na powłoczkę koronka, ale ażurowa opaska nakładana na poduszkę.
Opaskę można przesuwać uzyskując różne szerokości odsłoniętych pasów poduszki - opaska nie musi być na środku poduchy.
Kapturek i opaska tworzą komplet wykonany tym samym wzorem ażurowym.
Ten komplet sprawia, że można w jednym momencie przestawić układ poduszek i od
razu zmienia się wystrój.
Może być tak...
albo tak...
albo tak...
Mam jeszcze kilka takich poduszek, więc powstaną kolejne komplety kapturkowo -
opaskowe.
Te kapturki tak bardzo mi się spodobały, że postanowiłam... - moje poduchy otrzymają takie właśnie kapturki.
Trochę to trwało, bo ręce bolą, ale zrobiłam jeden kapturek.
Do jego wykonania wykorzystałam wzorek stosowany w szalach estońskich, który jest dostępny w sieci, na różnych stronach, wystarczy wpisać odpowiednie określenie do wyszukiwarki.
Kapturek jest specyficzną powłoczką na poduszkę, która nie zakrywa jej w całości.
Nie ma też żadnego sposobu zapięcia... ani na guziczki, ani na suwak, ani na nic innego..., dzięki czemu można kapturek szybko zmienić na inny.
Druga rzecz, to nie jest kapturek, ale... mój osobisty pomysł, nie spotkałam się z tym nigdzie.
Z kłębka (Perle 5) zostało trochę nici, więc zaczęłam robić z myślą, że wyrobię nici do końca i tak całkiem przy okazji wyszedł nowy wyrób, jakim jest OPASKA na poduszkę.
SAMO WYSZŁO... :) :) :)
Nie jest to wszyta ani też naszyta na powłoczkę koronka, ale ażurowa opaska nakładana na poduszkę.
Opaskę można przesuwać uzyskując różne szerokości odsłoniętych pasów poduszki - opaska nie musi być na środku poduchy.
Kapturek i opaska tworzą komplet wykonany tym samym wzorem ażurowym.
Może być tak...
albo tak...
sobota, 31 maja 2014
MAJ zakochany - tydzień 5 - koniec
I przyszedł koniec Maja Zakochanych, ale na tym się nie kończy..., bo
zakochać się można o każdej porze roku, a za rok znów będzie MAJ. :)
Na pożegnanie Miesiąca Zakochanych wykonałam frywolitkowe serduszko w trzech ważnych dla mnie kolorach.
Jak widać to serduszko jest modyfikacją pierwszego, jakie wykonałam na początku Maja Zakochanych.
Jak wykorzystam wszystkie serduszka, to się okaże niebawem, a może ktoś z Was podpowie mi swój pomysł.
W moim splecionym blogu, dziś cytuję fragment piosenki - Zawsze w maju...
Na pożegnanie Miesiąca Zakochanych wykonałam frywolitkowe serduszko w trzech ważnych dla mnie kolorach.
Jak widać to serduszko jest modyfikacją pierwszego, jakie wykonałam na początku Maja Zakochanych.
Jak wykorzystam wszystkie serduszka, to się okaże niebawem, a może ktoś z Was podpowie mi swój pomysł.
W moim splecionym blogu, dziś cytuję fragment piosenki - Zawsze w maju...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)