Tak sobie siedziałam, bez natchnienia i robiłam supełki jakie mi na myśl przyszły.
Były momenty, gdy trzeba było kilka supełków wypruć, ale to już mam opanowane i nie sprawia mi to większego problemu.
Jednak prucie frywolitki wymaga czasu i opóźnia w ukończeniu robótki.
Wszystko skończyło się dobrze i powstało płaskie, dwukolorowe jajko.
O tym, jak je zagospodarowałam, napisałam w drugim blogu - TUTAJ.
Piękne frywolitkowe jajo :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :-)
Kasiu - dziękuję :)
UsuńPozdrawiam ciepło.