Dalej ani rusz, stanęłam i nie mam pomysłu na ciąg dalszy.
Zaczęłam ją jeszcze przed Świętami i robiłam przeważnie wieczorami, bo zaczął się sezon na prace w ogródku.
Niestety w ogródku niewiele mogłam zrobić, bo byłam nieco usztywniona, ale już jest lepiej i każdego dnia poświęcam godzinkę lub dwie (z przerwami) na doprowadzenie rabat do porządku, bo wszędobylskie chwasty same nie chcą się wyprowadzić.
Przynajmniej byłam na powietrzu, a swoje prace wykonał w tym czasie Ktosiu.
Gdy uporam się z chwastami, to będę mogła przez jakiś czas poobijać się w ogrodzie, ale pewno nie będę siedzieć bezczynnie.
Muszę tylko wyszukać sobie konkretną robótkę, którą da się wykonywać siedząc na działce.
Może wówczas przyleci pomysł na powiększenie tej serwetki, przynajmniej o 3-4 okrążenia.