Jak pisałam we wcześniejszym wpisie, do większej serwetki podkładki wykonałam mniejszą,
ale nie pasowało mi ostatnie okrążenie, bo trochę odbiegało wyglądem od tej
większej.
Odłożyłam małą podkładkę i wykonałam inną, bardziej pasującą do tej większej.
Efekt spodobał mi się, więc wykonałam ich cztery i tak powstał komplet na
prezent.
Po wysłaniu prezentu, wróciłam do odłożonej serwetki i na jej wzór wykonałam
jeszcze trzy.
W ten sposób ja też mam cztery serweteczki podkładeczki w kolorze starego
złota.
Na czółenkach zostało jeszcze trochę nitki.
Za mało na serwetkę, ale wystarczająco na małą zakładeczkę.
W ten sposób postała całkiem nieplanowana złota zakładka. :)))
I ta właśnie zakładeczka jest pożegnaniem ze złotą nitką... na jakiś czas
oczywiście, bo trochę ten kolor opatrzył się moim oczom.
Moje robótki - dzianina, serwetki wykonane na drutach, frywolitkowe ozdoby i zakładki, makrama
Strony
▼
czwartek, 23 marca 2017
sobota, 4 marca 2017
Historia złotych serwetek - podkładek
Podkładki frywolitkowe są już u właścicielki, więc mogę o nich napisać
więcej.
Jak pisałam w poprzednim wpisie, zrobiłam najpierw serwetkę większą, ale doszłam do wniosku, że na podkładkę jest ciut za duża, więc zrobiłam drugą, mniejszą.
Jednak nie bardzo pasowała mi do tej większej, miała inne wykończenie.
Odłożyłam tę mniejszą serwetkę "na bok" i wykonałam drugą tej samej wielkości, ale wykończenie dopasowałam do tej większej i teraz było dobrze.
Ta z prawej wykonana była jako pierwsza.
Zaś z lewej, to ta druga, bardziej pasująca do większej serwetki.
Zrobiłam trzy następne w taki sam sposób, jak tę z lewej i powstał komplecik - jedna większa i cztery mniejsze serwetki podkładki.
Na fotce poniżej widać, że większa i mniejsza pasują do siebie.
A tak prezentuje się komplecik w całej okazałości i jest on już daleko ode mnie.
Komplecik poleciał w prezencie na inny kontynent.
Jak pisałam w poprzednim wpisie, zrobiłam najpierw serwetkę większą, ale doszłam do wniosku, że na podkładkę jest ciut za duża, więc zrobiłam drugą, mniejszą.
Jednak nie bardzo pasowała mi do tej większej, miała inne wykończenie.
Odłożyłam tę mniejszą serwetkę "na bok" i wykonałam drugą tej samej wielkości, ale wykończenie dopasowałam do tej większej i teraz było dobrze.
Ta z prawej wykonana była jako pierwsza.
Zaś z lewej, to ta druga, bardziej pasująca do większej serwetki.
Zrobiłam trzy następne w taki sam sposób, jak tę z lewej i powstał komplecik - jedna większa i cztery mniejsze serwetki podkładki.
Na fotce poniżej widać, że większa i mniejsza pasują do siebie.
A tak prezentuje się komplecik w całej okazałości i jest on już daleko ode mnie.
Komplecik poleciał w prezencie na inny kontynent.