Mam nadzieję, że moja nieobecność nie była zbyt
uciążliwa :)))
Już jestem, ale nie będą to jeszcze systematyczne wpisy, bo spraw różnych jest
jeszcze sporo.
Serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy zaglądali tu podczas mojej
absencji oraz Wszystkim, którzy pisali komentarze i maile z mnóstwem
ciepłych słów.
Dziękuję, dziękuję i... buziaki :)
Skończyłam Szarą sporo przed przeprowadzką, ale jakoś nie było natchnienia
na pisanie, a i aparat foto trochę się buntował - chyba pada karta
pamięci.
Jakiś czas serwetka leżała i czekała na dostawę odpowiedniego koloru włóczki -
Sonaty.
Niestety nie doczekała się dokładnie tego samego, ale dobrałam bardzo zbliżony
odcień i dzięki temu serweta nie zaległa na dłużej.
Na dzień dzisiejszy nie zamierzam kontynuować kompletu, o którym wspominałam
przy poprzednim wpisie na temat szaraczka, bo plany zmieniły się i trochę boli
mnie łokieć, ale może kiedyś do tematu powrócę.
Teraz robię inny komplecik, ale o nim będzie innym razem.
Skończona, ale jeszcze przed napinaniem szara o dwóch odcieniach serweta
wygląda tak właśnie :)