Tak zwykle zaczyna się bajka, ale to nie jest bajka, to jest wspomnienie.
Dawno, dawno temu zapragnęłam nauczyć się wiązania węzłów makramy.
Ponieważ wówczas bardzo modne były wyplatanki ze sznurka sizalowego (do snopowiązałek), zaopatrzyłam się w takowy w sklepie rolniczym i rozpoczęłam naukę.
Najpierw zrobiłam próby wiązania podstawowych węzłów, później wykonałam pierwszy wiszący ogródek (amplę).
Pierwsze ample były robione dokładnie według opisu, ale już następne były zmodyfikowane. Kilka lat później wykonałam wiszące ogródki z cienkiego sznurka bieliźniarskiego.
Po wiszących ogródkach przyszedł czas na sowę, który tylko wyglądała na skomplikowaną, bo wykonanie nie było takie trudne.
Fotka nie jest najlepsza, ponieważ zrobiłam ją z innego zdjęcia (ma trochę lat), które wygrzebałam z albumu.
Zgodnie z zasadą stopniowania trudności, przyszedł czas na wykonanie większej pracy.
Pewnego dnia wpadł mi w ręce kalendarz z wspaniałymi dziełami makramowymi tego ukraińskiego autora:
Zrobiłam fotki stronom wybranym z kalendarza z widokami makramy autorstwa tego Pana:
Postanowiłam zrobić coś w tym stylu, ale mój zapał zatrzymał się na pewnym etapie i nie wróciłam już do tej pracy.
Przeleżała wiele lat, schowana w ciemnym kącie.
Jakiś czas temu, przy okazji segregowania różnych rzeczy, wyciągnęłam zapomnianą robótkę, zaniosłam na działkę i namoczyłam w celu rozprostowania sznurka.
Mokry sznurek sizalowy ma okropnie nieładny zapach.
Po wyschnięciu, makrama otrzymała nowe zakończenie (inne niż było planowane pierwotnie) i przyozdobiła ścianę ogrodowej altanki.
Takie były komentarze w poprzednim miejscu mojego blogowania:
OdpowiedzUsuńGość: beatal11
2009/07/01 10:42:29
To niesamowite. Czytając Twój wpis, miałam wrażenie, że czytam o sobie:-) Też tak zaczynałam, dawno temu. Najpierw sznurek do snopowiązałki, potem linka bieliżniana, z której robiłam kwietniki. Nawet nieźle się sprzedawały. Pamiętam, że za zarobione pieniądze, kupiłam sobie pierwsze prawdziwe dżinsy. I taką sowę też robiłam. Potem była biżuteria... Hmm... Muszę poodkurzać książki z wzorami. Dzięki za inspiracje i powodzenia.
Beata
-
vivictoria
2009/07/01 16:00:17
Do dziś mam rosyjskie wydawnictwa i książki, potem nawet wykywałam w antykwariatach. Sznurek ten jest tłusty czasem, prałam, tkałam z tego kilimy raniąc sobie dłonie wreszcie skończyło się wstrząsem alegricznym.
-
splocik
2009/07/03 21:43:12
Beatal11 - mam podobne uczucie czytając niektóre wpisy w różnych blogach. Ja nigdy nie robiłam na sprzedaż, nie licząc kilku rzeczy wykonanych na drutach "na zamówienie" dla znajomych. Miło mi, że obudziłam wspomnienia i chęć do wznowienia zabawy z makramą.
Vivi - to prawda, ten sznurek jest ostry i gdy mocniej zaciągałam węzły, to kaleczyłam palce, dlatego później stosowałam sznurek bieliźniany i kordonek.
Pozdrawiam ciepło.
-
Gość: ,
2009/11/14 02:05:01
Uczyłam się robić makramy w szkole podst. jakieś 20 lat temu. Robiłam tylko podstawowe wzory doniczkowe i nic więcej. Jakieś 2 lata temu, mój kwiatek potrzebował kwietnika i jakoś dałam radę przypominając sobie jak to się robi. Taka sówka to dla mnie czarna magia, nie mówiąc o innych wzorach. Pozdrawiam wszystkich, których bawi sznurkowa plątanina.
-
elkins3
2009/11/14 02:29:24
Tym gościem z vectry jestem ja czyli 30 paro letnia babka, która z ogromną ochotą nauczy się sznurkowych wiązadeł
-
splocik
2009/11/14 11:17:06
Elkins3 - miło, że wstąpiłaś :)
Mówią, że zajęcia praktyczno-techniczne w podstawówce nie są potrzebne, a wiele osób właśnie na takich zajęciach nauczyło się czegoś, co przydało się w dorosłym życiu - jesteś tego przykładem :))
Będę pamiętać, że uczysz się nadal plątania sznurków :))
Pozdrawiam ciepło