Zaczęłam robić tę czapkę, gdy u mnie nastały mrozy minus 10 stopni C i niżej, czyli pod koniec minionego roku.
Wiedziałam, że mimo grubej włóczki i grubych drutów nie zrobię jej w jednym dniu.
Przerobiłam kilka rządków jednego dnia, potem kilka drugiego dnia, a potem mróz skończył się, a ja czapkę odłożyłam.
Nie lubię chodzić w czapce, gdy jest minus w granicach 4-6 stopni C.
Jednak, gdy przeczytałam u Reni, że zadaniem styczniowym jest wykonanie czegoś "na okrągło", wróciłam do czapki i dokończyłam ją.
Dawno, dawno temu (to odległa historia), robiłam "na okrągło" czapki, skarpety oraz rękawiczki jedno- i pięciopalcowe.
A, że nie było wówczas drutów z żyłką, to moje dzianie odbywało się na drutach zwanych pończoszniczymi.
Tych drutów musiało być kilka - minimum 3 plus jeden do przerabiania, ale wygodniej było mieć dzianinę na czterech drutach, a piątym przerabiać, dlatego w sprzedaży były zawsze komplety po 5 szt. drutów krótkich zaostrzonych z obu stron.
No, ale dosyć historii, wracam do czapki.
Teraz nie wyobrażam sobie robienia skarpet, rękawiczek, czapek, a nawet swetrów "na okrągło" bez pomocy drutów z żyłką.
Nie trudno domyśleć się, że do wykonania tej czapki wykorzystałam druty z żyłką o odpowiedniej grubości do grubości włóczki.
Nadmiar żyłki przy małej liczbie oczek zakręcam w pętlę (jak na fotce), po czym przerabiam kilka lub kilkanaście oczek, przeciągam żyłkę na przerobionych oczkach i ponownie robię pętlę, by przerobić kolejne oczka.
Do wykonania czapki wykorzystałam włóczkę, która przeleżała w szafie zapakowana w oryginalnym worku z dodatkiem drutów.
Pakunek ten przeleżał (bagatela) kilkanaście lat, bo jakoś po kupieniu włóczki, straciłam na nią pomysł.
W opakowaniu jest też karta z opisem wykonania dla dziecka: swetra, czapki, szalika i poncza. Włóczka "Meribel" ma skład: 80% poliakryl i 20% wełna owcza super-wash i co ważne, wyroby z niej można prać w pralce w 40st.C.
Ponieważ włóczka jest melanżowa, wszelkie wzory plastyczne są mało wyraźne, więc wykonałam zygzaki i warkocze na dwóch oczkach tylko po to, by uzyskać efekt grubszej czapki.
Na początku wykonałam dłuższy ściągacz 2x2, taki do wywinięcia.
Na koniec przystąpiłam do wykonania pomponu i tu uśmiałam się sama z siebie, bo dawno nie robiłam pomponów i popełniłam błąd, ale nie będę się nim "chwalić" [hi hi].
Ostatecznie pompon powstał przy drugim podejściu, a włoczki zmarnowałam tylko około 5 m.
Teraz czapka czeka na odpowiedni mróz, by mogła "przejść się" na spacer na mojej głowie.
Wysyłam moją czapuchę do zabawy
u Reni.
Dziękuję za każde słowo pozostawione w komentarzu. :)