Często robiąc coś na drutach, napotykamy na różne trudności i przygody.
To, co mi przytrafiło się wczoraj zaliczam do przygód.
Jakimś sposobem drut przeszedł przez oczko jednego z wcześniejszych rządków,
zanim zaczęłam przerabiać rządek bieżący.
Zauważyłam to dopiero po połowie wykonywanego rządka, ponieważ coś skutecznie
przeszkadzało mi w pracy.
A wyglądało to tak:
Poniżej adresu blogu widać wydłużoną pętlę.
Powolutku, by bardziej nie zaciągać dzianiny, przerobiłam oczka do kończ
rządka.
Przyjrzałam się wyciągniętej pętli oraz zaciągniętej dzianinie i
stwierdziłam, że gorzej bywało.
Rozciągając dzianinę we wszystkich kierunkach i przeciągając odpowiednio nitkę
oczko po oczku, uformowałam właściwy kształt tego fragmentu dzianiny.
Moja firaneczka ma aktualnie (w stanie swobodnym) 40 cm długości i prezentuje
się tak:
Ten splot pionowego ażuru wybrałam z dwóch powodów.
Po pierwsze, nie jest zbyt skomplikowany i nie wymaga ciągłego wpatrywania
się w robótkę i schemat.
Przypomnę, że na drutach mam 400 oczek.
Po drugie, jest wystarczająco "dziurawy", choć na fotce tego nie
widać, bo efekt można zobaczyć dopiero po rozciągnięciu dzianiny.
Jeszcze kilkanaście rządków i zmienię splot - dokładnie nie zdecydowałam, co to
będzie.
Na pewno ażur.
Pewien pomysł chodzi mi po głowie i to taki najbardziej prawdopodobny.
Ponieważ wykonanie firanki trwa i trwa, i trochę się dłuży, bo normalnie
mając na drutach 50-100 oczek wykonałoby się 4-8 rządków w czasie, gdy (w
tym przypadku) robię jeden rządek.
Krzyżyki mogę robić tylko za dnia, więc muszę znaleźć
jakiś zamiennik na wieczory i musi to być koniecznie robótka na drutach.
Myślę o włóczce, bo jednocześnie chcę odpocząć od cienkich nitek, których w tym
roku użyłam wybitnie dużo.